*2 lata później*
J: Astoooooooon!! Chodź do łazienki, szybko!
Aston wbiegł jak poparzony i nie wiedział, o co kaman.
A: Co się stało?
J: Tam jest duży pająk!
Na ścianie siedział wielki, ohydny pająk. Strasznie
się boję tych zwierząt, po tym jak starsza siostra kiedyś hodowała i dała mi
dwa na łóżko, kiedy spałam.
A: Kochanie, to, co ja mam z nim zrobić?
J: No nie wiem, wynieś go na gazecie, zabij, obojętnie, co,
tylko nich zniknie mi z tego domu.
Aston się zaczął śmiać, podszedł do ściany i sięgnął po tego
obrzydliwca. Wziął go na ręce, a ja się skrzywiłam z odrazy. Podszedł do mnie.
A: Chcesz pogłaskać?
J: Fujjj, weź mi go stąd.
A: Dobrze, dobrze już.
J: Tylko później umyj ręce, bo cię nawet nie dotknę. - Ja to
na poważnie mówiłam, a on jak zwykle w śmiech. – To było na serio! – Krzyknęłam
za nim.
A: Tak, tak pewnie, pewnie.
Po krótkiej chwili wrócił z powrotem. Wszedł do pokoju i
pewnym krokiem ruszyła w moją stronę. Chciał mnie objąć, ale zrobiłam unik.
J: Najpierw idź umyć ręce!
A: No nie wygłupiaj się.
J: Won się umyć!
A: Och Daria, Daria, co ja z tobą mam.
J: Wiesz dobrze, że się ich boję.
A: Już czyste. – Wyszedł z łazienki.
Siedziałam na łóżku z laptopem na kolanach. Ast podszedł do
mnie i ściągnął urządzenie.
Odłożył je na stolik, z którego zrobiłam sobie biurko.
Wdrapał się na się na łóżko, ja siedziałam i się na niego patrzyłam jak na
idiotę.
J: Aston, co ty robisz?
A: Ciii, cicho.
Ten głupek przyczłapał do mnie tak, że nasze twarze dzieliły
milimetry. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Jego źrenice zlewały się prawie z
tęczówkami. Utonęłam w jego paczadłach. Przybliżył się bardziej. Na początku
pocałował mnie w czoło, później była kolej prawego policzka, następnie lewego.
Po oby dwóch polikach zrobił przerwę. Podniósł wzrok na mnie. Chwilę popatrzył
i wrócił do poprzedniej czynności, ale zaczął od nosa, a w finale doszedł do
ust. Pocałunek był czuły, delikatny oraz wypełniony wszystkimi emocjami.
Oczywiście oddałam całusa, no, bo, jak by inaczej. Oderwaliśmy się od siebie, a
on znowu popatrzył w moje zielone oczy.
A: Twoje oczy błyszcza jak dwa, śliczne szmaragdy. Kocham
Cię. – Wyszeptał.
J: I love
you too.
Przesunęłam się trochę, a Ast przysiadł obok mnie. Owinął
opiekuńczo ramieniem i przyciągnął mnie bardziej do jego torsu. Mocno się do
niego przytuliłam. Siedzieliśmy w przyjemnej ciszy, nagle usłyszeliśmy trzask
drzwi, aż podskoczyłam z miejsca.
D: Witajcie moi mili.
Za Dominiką weszła cała reszta towarzystwa, czyli Mirela,
Omid i Diggy.
Mi: Co ja mówiłam? Żebyś nie dupnęła drzwiami, tylko masz
zapukać, bo się przestraszą.
D: O to mi chodziło żeby się przestraszyli.
J: Tak, tak witajcie, co wy tu robicie?
D: Przyszliśmy, nie widać?
J: No właśnie widać.
D: A co robiliście ciekawego?
*Polski*
J: A się kurde domyśl.
D: No, co?
Mi: Dominika, a jak okazujesz Omidowi, że go kochasz?
D: Przytulam się.
Mi: A jeszcze inaczej?
D: Łapie za tyłek.
J: Boże, zlituj się nad nią.
D: No, co? A jak inaczej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz