niedziela, 9 czerwca 2013

12. "Heh, no widzisz…"



Zrobiłam jeszcze jedną herbatę i zaniosłam oby dwa kubki do salonu. Postawiłam napoje na stole i włączyłam telewizor na kanale muzycznym. Akurat zaczynała się piosenka JLS – Love youmore. Wpadłam w histerię. Zabrzmiał dzwonek do drzwi. Otworzyłam drewniana powłokę i wpuściłam Domi do środka. Usiadłyśmy na kanapie salonie.
D: No i co?
J: Właśnie krótko przed tym jak do ciebie zadzwoniłam odsłuchiwałam wiadomość od Aston na końcu usłyszałam pisk opon i huk zderzanych aut. – Podałam jej telefon, aby także odsłuchała tą wiadomość.
Wsłuchując się, otworzyła oczy szeroko i odstawiła telefon od ucha. Siedziałyśmy u mnie już dłuższy czas. Przeniosłyśmy się z posiadówą do mojego pokoju. Wyszłyśmy na balkon i usiadłyśmy na leżakach.
J: Domi, myślisz, ze nic mu się nie stało? Że żyje i jest wszystko ok? Ok Matowi też nic się nie stało?
D: Spokojnie, na pewno nic im nie jest.
J: Wierze ci. – Posłałam jej blady uśmiech.
Siedziałyśmy gadając jak zwykle o wszystkim. Byłyśmy dla siebie cholernie szczere.
Znam się z nią dopiero dwa lata, a mamy do siebie straszne duże zaufanie. W Polsce też oczywiście miałam przyjaciółkę, ale strasznie fałszywą. Teraz jej nienawidzę. Weszłyśmy z Dominiką na ten temat wcześniejszych przyjaźni.
D: Ja to w sumie miałam przyjaciółkę w Polsce, z którą bardzo się zżyłam, ale niestety musiałam wyjechać tutaj i nasz kontakt urwał się na zawsze. A ty miałaś jakąś?
J: Tak, w sumie miałam dwie i znałam się z nimi od przedszkola. Tylko, że nimi była wielka różnic. Jedna była tą fałszywą. Miała na imię Ania. Z drugą urwał się kontakt w drugiej klasie podstawowej, bo była w przeciwległej klasie. Z Alex na prawdę się dobrze dogadywałam, byłyśmy jak dwie krople wody w stosunku do charakterów, choć ona była bardziej ta zrównoważona. A z tą Anią właśnie zostałam w jednej klasie i właśnie doszły do naszej dwójki jeszcze dwie dziewczyny, taka Iza i Justyna. Trzymałyśmy się tak dwa lata w czwórkę póki ta Justyna się nie przeprowadziła. Zostałyśmy we trzy. Zaczęłam się jakoś bardziej kłócić z tą Anią. Ale to były takie kłótnie o byle, co. Byłyśmy już w szóstej klasie. Kiedy raz mnie nie było chyba na przyrodzie, pożyczyłam od Ani zeszyt aby odpisać lekcję. Już w domu, tak sędzię z jej zeszytem i go przeglądam. Na okładce zauważyłam napis „Ona jest leniem śmierdzącym, a ma lepsze oceny od nas. Zdzira.”. Już od razu wiedziałam, że to o mnie chodziło, bo moja mama, gdy nie chciałam się uczyć wołała na mnie „Leń śmierdzący”. No i właśnie ta Ania zaczęła tak na mnie mówić. Na drugi dzień zapytałam się jej czy to jest o mnie. Jeszcze bezczelnie zaprzeczyła, suka. Od tamtej chwili przestałam się z nią przyjaźnić, zrobiłam się dla niej nie miła, ale ona dalej myślała, że jest wszystko w porządku i żyła dalej w przekonaniu, ze jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Rok później w 1 gimnazjum, Alex do nas doszła, bo się zamieniłam z tą Izą. Byłam wtedy szczęśliwa ja nie wiem, nasza znajomość wróciła ze zdwojoną siłą. Dzień przed przeprowadzką poszłam się z wszystkimi pożegnać. Stanęłam przed nimi i Alex się odezwała mówiąc do mnie, że czekała na mnie i musi coś nam ważnego powiedzieć, przytaknęłam jej i powiedziałam, że muszę zrobić to samo. Pozwoliłam mówić jej pierwszej. Powiedział, że przeprowadza się do stolicy. Wszyscy siedzieli w ciężkim szoku, choć na mnie ta wiadomość nie zrobiła żadnego wrażenia, bo miałam to samo do powiedzenia. Moje słowa pamiętam jak by to było wczoraj „Ja w sumie przyszłam się pożegnać, bo przeprowadzam się do Anglii”. To dobiło już wszystkich. Zaczęłyśmy się żegnać z wszystkimi. Żegnałyśmy i ściskałyśmy się ze wszystkimi, nawet z chłopakami się przytuliłam. Ominęłam tylko jedną osobę, Anię. Wtedy wygarnęłam jej wszystko, co leżało mi na sercu. Jedna z koleżanek się zapytała, co będę robić w UK, a ja na to: „Zaczynam nowe życie, lecę do mojego chłopaka i przyjaciół tych prawdziwych, choć z jedną się żegnam na zawsze”. Obdarzyłam Alex spojrzeniem, z którego nie mogła wyczytać wszystkich emocji. „ A gdzie tam na zawsze, przylecę do ciebie, albo ty do mnie” i się uścisnęłyśmy. Jakoś we dwie nie mogłyśmy się pożegnać. Gdy już od nich odchodziłam powiedziałam jeszcze „Pa, będę tęsknić, a za tobą najbardziej Alex”, a do tamtej rzuciłam tylko „Hasta Lavista forever bitch.” I pokazałam środkowy palec. Teraz z Alex gadam czasami przez Skypa albo piszemy do siebie e-maile. – Skończyłam swój długi monolog.
D: Pffffff….ale mi to miała być przyjaciółka.
J: Heh, no widzisz…
Na dole usłyszałyśmy dźwięk zamykanych drzwi frontowych.
J: Chyba dziewczyny już przyjechały, bo mamy 7 p.m.
Odgłos kroków był coraz bliżej aż dochodził z wnętrz mojego pokoju. Może nie pokazywałam tego po sobie, ale w środku byłam zdenerwowana, bo to nie były kroki należące do kobiety, ale do mężczyzny. Gdy człowiek, którego się tu nie spodziewałam stanął właśnie przede mną. Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, gdy zobaczyłam, że to…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz