niedziela, 21 lipca 2013

16. "Nie o ciebie chodzi."

Hejjjjjj <3 Jutro teledysk do Best Song Ever!!!! :D Kto się cieszy? Bo ja ogromnie :)
Ok jak mówiłam, tak mamy. Rozdziały dodane i za tydzień postaram się dodać next. :) Ja na wakacje siedzę cały czas w domu :P Może gdzieś pojadę, ale to się jeszcze okaże :) A wy jak spędzacie wakacje? :P
Mam nadzieję, że rozdziały wam się spodobają :) Chciałabym również prosić o waszą opinię na temat rozdziałów jak i ocenę bloga. Czy dobrze go w ogóle prowadzę?

Dzięki to na dzisiaj tyle :) Miłego czytania i mam najskrytszą nadzieję, że Wam się spodobają rozdziały. Kocham Was!! <3 :*
--------------------------------------------------------


Z: Po części tak. W ogóle byłem w szoku na wiadomość, że się przeprowadziliście. Ona mi tylko podała adres, nic więcej. To moja własna wola, że tu jestem. Chciało ci się zostawić wszystko w Polsce i zacząć nowe życie tutaj?

J: Nie, ale tu jestem szczęśliwa. Mam wszystko, czego mogłabym zapragnąć. Czemu jeszcze w ogóle ja ciebie nie uczyłam po polsku?
Z: Nie wiem, czemu.
J: A chciałbyś?
Z: Pewnie, że tak.
J: To może kiedyś, cię kilku słów nauczę.
Z: Ok. Aston to twój chłopak?
J: Tak. Znacie się?
Z: To mój kumpel z podwórka. Przeprowadził się i już więcej się nie widzieliśmy.
J: Ale teraz go widzisz.
Z: Prawda. – Uśmiechnął się.
J: Dalej mieszkasz w Bradford?
Z: Nie. Aktualnie jestem w Londynie. Mieszkam z czwórka przyjaciół. Podać ci adres? Może mnie kiedyś odwiedzisz.
J: Na pewno. – Podałam mu kartkę i długopis.
Zayn nabazgrał na niej to, co zamierzał i mi ją podał. Spojrzałam na kawałek papieru. Przecież to dosłownie 15 minut drogi spacerkiem. Nie mieszkasz za daleko. – Przypięłam kartkę na tablicę korkowa.
Z: No widzisz, to tym lepiej.
J: Zostaniesz na noc?
Z: Kusząca propozycja, nie muszę już chodzić do szkoły, więc ok. a będę mógł spać z tobą? – Poruszył zadziornie brwiami.
J: Nieeeee, chciałbyś. – Uderzyłam go w ramię.
Z: No, co kiedyś razem spaliśmy.
J: Wiem, ale teraz to jest miejsce Asta. Choć przecież możemy spać razem, ale nie tym razem, bo Ast zostaje na noc.
Z: Aha…Wyrosłaś na ślicznotkę
J: Naprawdę? – Kiwnął głową. – A ty za to na przystojniaka.
Z: Wiem.
J: Hmm…A jaki skromny.
Z: Haha no wiem.
Oderwaliśmy się od siebie. Zayn podniósł swój szanowny zadek i wyciągnął w moją stronę rękę. Pomógł mi wstać. W duchu miałam najskrytszą nadzieję, że już będzie wszystko ok., ale zastanawiało mnie jedno, dlaczego Ast nie powiedział mi, że tak naprawdę pochodzi z Bradford, a nie z Peterborough.
            Dobra nie czas na moje rozkminy, tylko na cieszenie się, że wszystko wróciło. Fajnie, że zostanie na noc, ale szkoda, że muszę iść jutro do szkoły. To jest jeden minus. Nie spędzę z swoim kuzynkiem tyle czasu ile bym chciała.
J: Zayn tylko wiesz, że jutro muszę iść do szkoły?
Z: A no wiem. Dlatego zanim się wyszykujesz do szkoły to mnie obudź, bo tez muszę załatwić kilka spraw na mieście z kumplami. A tak w ogóle daj mi swój numer, bo nie jestem w jego posiadaniu.
J: Ach no jasne.
Zayn wyciągnął z kieszeni swojego Iphona i wszedł na kontakty. Podałam mu ciąg cyfr i wyciągnęłam swojego. Zayn zapisał mnie jako PG czyli Polish Girl.
J: Puść mi sygnałka.
Jak chciałam tak zrobił, w moich kontaktach jego numer zaistniał jako BB ten skrót oznaczał jako Bradford Boy.
Z: Dobra chodź na dół, bo pomyślą, że się pozabijaliśmy.
Wyszliśmy z mojego pokoju i zeszliśmy do salonu. Ast i Dominika się do siebie nie odzywali,
J: Co jest?
A i D: Nic.
J: Jak nic, jak widzę, że coś.
A: No, bo to jednak ona wrzuciła moją komórkę do kibla. – Wybuchnął.
J: Na serio, to ty? – Parsknęłam śmiechem, a ona kiwnęła głową. – Żółwik siostro. – Wyciągnęłam w jej stronę dłoń zwiniętą w pięść. Przybiłyśmy sobie żółwika.
D: Aston nie powiedział ci czegoś ważnego. – Spojrzałam na chłopaka, który siedział na kanapie obrażony.
J: Czyli?
A: No, bo ja nie jestem z Peterborough.
J: Wiem.
A i D: Skąd? – Zapytali zaskoczeni.
J: Zayn mi powiedział. Ale Ast dlaczego mi nie powiedziałeś?
A: Bo…bo nie chciałem odkopywać starych wspomnień.
Z: Czyli nie chciałeś mnie znać?
A: Nie Zayn. Nie o ciebie chodzi.
J: Więc?
A: No, bo właśnie pierwszy raz zakochałem się w Bradford. – Spuścił wzrok. – Ona mogła być w naszym wieku. Była szatynka o dużych, zielonych oczach. Po prostu przecudna. Niby mieliśmy po 8 lat, ale zawsze, gdy widziałem ja w parku miała ze sobą taka brązową torebkę z szary misiem, który trzymał czerwona różę i raz wsunąłem jej liścik, w którym namalowałem serce. Byłem wtedy z siebie dumny, bo zrobiłem krok do przodu. Znowu, gdy przechodziła obok mojego domu, biegłem do okna i się na nią gapiłem. Raz spotkałem ją na placu zabaw w parku, ona się huśtała na huśtawce, huśtawce ja siedziałem na ławce, bo nie chciało mi się grac w piłkę. Nie oderwaliśmy od siebie wzroku ani na moment. Wiem, że przyjeżdżała do rodziny, dlatego często jej nie widziałem, a jak się przeprowadziłem to strasznie tęskniłem.
J: Wzruszyła mnie twa historia.
D: Daria okaż trochej uczucia swojemu chłopakowi.
Z: A wiesz, do kogo jeździła?
A: Nie.
Z: Powiem ci, do kogo. Do mnie.
A: Co?! Czemu mnie z nią nie zapoznałeś?
Z: Szczerz powiem ci, że nie wiem.
J: No i jak mu okazać uczucia. Teraz się dowiaduję, że mnie podglądał jak przechodziłam obok jego domu. Dzięki. Trzeba było podejść, zagadać jak siedziałam na huśtawce, a nie się tylko gapić. – Patrzył się na mnie jakby duch przednim stał. – No tak, stoję tu przed tobą.- Dalej nie dowierzał, więc pobiegłam do garderoby w swoim pokoju i chwyciłam dowód i zeszłam. – O tę torebkę ci chodzi i o ten liścik? – Wyciągnęłam ze środka złożoną na kilka części kartkę. – Nigdy go stąd nie wyciągałam. I to byłeś ty. My first love.
Podeszłam do niego i złączyłam nasze usta w jedność, po chwili się od siebie odsunęliśmy.
Z: I widzisz, już nie musisz jej poznawać, a nawet prosić o chodzenie. – Zaczął się śmiać.
Usiadłam obok Astona, powiedziałam do Zayna żeby tez gdzieś się usadowił. Wybrał miejsce obok Domi i zaczął się do niej przystawiać.
J: Nie radzę Ona ma chłopaka. – Ostrzegłam go. Usłyszałam tylko ciężkie westchnięcie.
D: Miło się siedziało, ale już późno i muszę spadać do domu, bo mama będzie się drzeć jak znam życie.
J: A to, która jest godzina?
D: Krótko, po 10 pm.
J: Och, już tak późno? Ale nic się nie zrobi.
Pożegnała się z Astem, a Zayn ją przytulił i nie chciał jej puścić.
J: Zayn, zostaw ją, bo ja cię skopię! – Podniosłam ton głosu.
Z: Dobra, dobra. Ale ona jako pierwsza powiedziała, że ze mnie ciacho. – Poruszył brwiami.
Brwiami: Cały ty. Nic, a nic się nie zmieniłeś. – Pokręciłam głowa.
Wstałam i poszłam za nią, aby ją odprowadzić do drzwi. Otworzyłam drewnianą powłokę i wyszłyśmy na przyjemnie chłodną noc.
D: To pa, do jutra.
J: Nom, do jutra. – Przytuliłyśmy się na pożegnanie.
Ona poszła w swoją stronę, a ja swoją. Weszłam do domu zamykając za sobą drzwi na klucz od środka. Przeprosiłam chłopaków, bo musiałam iść do góry przygotować Zaynowi pokój na noc, żeby mógł się wyspać. Założyłam czystą pościel, którą wyciągnęłam z szafy w sypialni rodziców. Gdy wszystko było gotowe zeszłam z powrotem na dół. Chłopcy o czymś dyskutowali, ale nie wnikałam w to.
J: Dobra, czas spać dzieciaki. Nie wiem jak wy, ale ja jestem padnięta.
Z: Masz rację.
Powędrowaliśmy na piętro. Ast poszedł już do mojego pokoju mówiąc do Zayna „Dobranoc”. Ja jeszcze wskazałam kuzynowi jego pokój. Otworzyłam drzwi od jego tymczasowego pomieszczenia.
J: Proszę. To twoja komnata.
Z: Dzięki. – Uśmiechnął się. – Czyli jednak nici z wspólnego spania?
J: Dzisiaj nici. – Pocałowałam go w policzek i przytuliłam.
Z: Dobranoc maleńka. – Strasznie mocno mnie uścisnął
J: Dobranoc.
Zamknął za sobą drzwi, a ja przeszłam korytarzem do mojej komnaty. Na łóżku leżał już Ast w samych szerokich spodniach dresowych. Ściągnęłam z siebie ciuchy i założyłam piżamę składającą się z krótkich spodenek i luźnej męskiej bluzki, którą zabrałam mojemu chłopakowi. Weszłam pod kołdrę obok niego i się wtuliłam w jego klatę. Jak na szesnastolatka był dobrze zbudowany. Zayn tak samo, tylko, że on to siedemnastolatek.
A: Dobranoc kochanie, kolorowych snów.
J: Dobranoc. Dziękuje i nawzajem.
Byłam taka ledwo żywa, że od razu po zamknięciu oczu zasnęłam.

15. "...zaufanie jest najciężej odzyskać..."

Zayn zapukał do drzwi.
Z: Daria, mogę?
J: Nie i ani mi się waż!
Mimo mojego zakazu otworzył drzwi i wszedł do środka. Znowu zobaczyłam te nieskazitelne rysy jego twarzy i brązowe oczy. Najpierw zaczął niepewnie iść w moim kierunku. W momencie, gdy mój gniewny wzrok spotkał się z jego bez wyrazu oczami, stawiał kroki pewniej. No może i powiedziałam, że dla mnie już nic nie znaczy, ale to nie prawda. Powiedziałam tak tylko z napływu emocji…tylko, dlatego… Łączy nas jeszcze ta „kuzynowska miłość”, nie zniknęła na tyle, abym go znienawidziła do szpiku kości. Dalej jest dla mnie ważny….
Coś czuję, że w tym wszystkim palce maczała mama.
Z: Możemy w końcu już się pogodzić i sobie wyjaśnić wszystko? – W jego głosie zabrzmiała nuta nadziei.
J: Ja już nie mam tobie nic do wyjaśnienia. – Chciałam żeby to zabrzmiało jak najbardziej wrednie, ale się nie udało.
Trochę zmiękło mi serce, bo jednak widzę, że się stara. Próbuje to naprawić. Nie wyszedł po moich słowach, aby spieprzał z mojego życia, nieeeee on został i będzie walczył o moje przebaczenie, jednak mu na mnie zależy. A jednak.
Zayn usiadł obok mnie na podłodze. Siedzieliśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, bynajmniej mogłam pozbierać myśli i ogarnąć to, co zdarzyło się przez ten długi dzień. A on to jak zwykle chyba nie wiedział, co ma powiedzieć. Nigdy nie był dobry w mowach itp.
Z: Na początku chciałbym cię ogromnie przeprosić. Wiem, że postąpiłem jak największy dupek na świecie. Chciałbym żeby między nami było tak jak przedtem. Żebyśmy znowu byli przyjaciółmi. Zależy mi na tobie i twoim zaufaniu. Przez te dwa lata czułem się samotny. Sam sobie tą samotność zgotowałem i żałuję, bo tęskniłem się za tobą. – Odwrócił głowę w moją stronę. – Przepraszam, że cię zraniłem. Przepraszam, że cię zawiodłem. Przepraszam, że jestem takim idiotą. Przepraszam cię za wszystko. Chciałbym żebyś mi wybaczyła. Chcę żebyś wróciła. – Wpatrywał się we mnie i czekał, na jakąkolwiek reakcje.
J: Wiesz, że zaufanie jest najciężej odzyskać?
Z: Tak wiem i będę się starał.
J: Zawsze powtarzałeś mi „Żyj chwilą” i nigdy nie zapomnę naszych kłótni o byle, co oraz innych rzeczy. Niczego nie chcę stracić. Kocham cię Zayn. Tylko boli mnie to najbardziej, że zjawiłeś się dopiero dziś. To jest najgorsze. Zawsze byłeś dla mnie jak starszy brat, dawałeś mi przykład i tego ci również nie zapomnę. Gdy nam się nudziło zamykaliśmy się w pokoju, włączaliśmy piosenki i śpiewaliśmy na głos. Nasza ulubioną była Torn od Natalie Imbruglia. Powierzaliśmy sobie sekrety. Wiemy o sobie wszystko. Ja chcę starego Zayna. Brakuje mi go. – Patrzyliśmy sobie w oczy.
Jego paczadła zaszkliły się.
Z: Proszę wybacz mi. – Szepnął.
Rozpłynęłam się od jego głębokiego, głębokiego zarazem tak czułego szeptu. Myśli mi kotłowały. Wybaczyć czy nie wybaczyć, oto jest pytanie.
W sumie…cholernie mi go brakowało. Popełnił jeden błąd, który zagrażał mojemu życiu, ale na szczęście żyję. Nie mam ochoty już się na niego gniewać. Wiem, że Zayn to dobry chłopak. Postanowiłam, że dam mu szansę i wybaczę wszystko. Zaczniemy od początku. Ale gdy spotkam tego drugiego, czy jemu też będę potrafiła wybaczyć? Może tak, może nie. Tego jeszcze nie wiem, ale z niego to też dobry chłopak. Tylko coś im do łba strzeliło i tak wyszło, jak wyszło, ale nadal kocham tych wariatów.
J: Wybaczam ci. Tylko proszę nie zawiedź mnie tym razem, bo skopię ci ten twój tyłeczek. – Lekko prychnęłam śmiechem.
Z: Kocham cię. – Pisnął cicho z radości i przygarnął mnie pod swoje ramię, przyciskając do swojego wyrzeźbionego torsu. Odwzajemniłam uścisk oraz znowu się rozryczałam…
J: Stanowczo za dużo płaczę. – Powiedziałam w jego ramie.
Z: Zawsze tak było. – W jego głosie dało się wyczuć, że mówił przez uśmiech.
J: Hahaha idiota. – Przytuliłam się do niego mocniej. – Masz ładne perfumy.
Z: Dzięki mała.
J: Ejjjj…mała to już nie jestem.
Z: Widzę. – Uśmiechnął się.
J: Mam do ciebie pytanko.
Z: Dajesz…


*Dominika*

Zayn poszedł na górę za Darią i nie ma ich już od jakichś 30 min. Z Astem żeby im nie przeszkadzać poszliśmy do salonu sobie usiąść.
A: To Zayn jest tym kuzynem? – Niepewnie kiwnęłam głowa. – A ty o wszystkim wiedziałaś?
J: Tak. Znałam całą prawdę.
A: Czemu mi nie powiedziałaś? – Zapytał z wyrzutem.
J: Bo Daria mnie o to prosiła. Ast to moja przyjaciółka i nie chciała żeby ktoś jeszcze się dowiedział. Uszanowałam jej prośbę, bo mi ufa i jej nie zawiodę.
 Już myślałam, że zacznie znowu coś ględzić typu: „Jestem jej chłopakiem, powinienem wiedzieć.” czy „Ja zawsze dowiaduję się ostatni.” itp. Tym razem siedział cicho. Bingo zrozumiał.
A: Czyli ona mi nie ufa.
J: Ufa ci tylko jeszcze nie jest pewna jak na to mógłbyś zareagować. Po prostu boi się o ciebie. Rozumiesz?
A: Jesteś pewna?
J: Tak, sama mi to mówiła cymbale.
A: Ok., ok.
Na szczęście już na ten temat się nie odzywał. Tym lepiej dla mnie.
J: Skąd go znasz?
A: Ale kogo?
J: Nie udawaj durnia. Skąd go znasz?
A: Ugh. To mój kumpel z dworu. Kiedyś mieszkałem w Bradford. Kiedy miałem 8 lat przeprowadziłam się do Peterborough. Wtedy straciłem z nim kontakt i już się nie widzieliśmy. Nie miałem pojęcia, że to kuzyn Darii. Nigdy nas sobie nie przedstawił.
J: Wiesz, że jej to powiem.
A: Nie mów jej tego.
J: No dobra. Ty jej powiesz.
A: Muszę?
J: No ty sobie chyba kpisz. Nie możesz przed nią zataić czegoś takiego. To było by nie fair.
A: Ale ona mi o nim nie powiedziała.
J: Tylko, że teraz wszystko wyszła na jaw. W sumie ty mi też nie powiedziałeś, że jesteś z Bradford. Czyli przede mną ukrywałeś to przez 5 lat.
A: To jest taki mały szczegół.
J: Mhmmmm…bardzooo mały. Taki mały, a zarazem taki duży.
A: A ty cos ukrywasz?
J: Poza tym, że to ja wrzuciłam twój telefon do toalety, to nie.
A: To ty?!
J: No ba, że ja.
A: Myślałem, że to Omid.
J: Lol, to źle myślałeś. – Zaczęłam się śmiać w głos.


*Daria*

J: Mam do ciebie pytanko.
Z: Dajesz…
J: Czy to zasługa mojej mamy, że tu jesteś?
Z: Po części tak. W ogóle byłem w szoku na wiadomość, że się przeprowadziliście. Ona mi tylko podała adres, nic więcej. To moja własna wola, że tu jestem. Chciało ci się zostawić wszystko w Polsce i zacząć nowe życie tutaj?

piątek, 5 lipca 2013

Imagify #8

Hej macie Imagify :D Widzicie jak Was rozpieszczam <3 Dwa rozdziały i imagify w jednym dniu :D
--------------------------------------------

1# Ktoś: (t.i) wcale nie jest taka ładna!
Hazz: A wpierdol chcesz?





















 2# Ty: Niall, dlaczego jesteś idealny?
Niall:






















3# Wchodzisz a sale gdzie chłopcy mają sesje. 
Ty: <groźne spojrzenie> 
1D:














4# Lou: Ostatnio gadałem z (t.i )... 
Liam: 
















Lou: Jest taka słodka..... 
Liam: Jak śmiesz?




















Lou: Żartowałem zazdrośniku...  

 



















5# Ty: Skarbie uśmiechnij się... 
Zayn: 












Ty: No prooooszę...
Zayn: 










Ty: Misiu no uśmiechnij się... 
Zayn: Nie mam ochoty...
















Ty: <podchodzisz do niego i siadasz mu na kolanach> 
Zayn:...... 
Ty: Coś się stało?
Zayn: Nie.... 

 









Ty: Widzę.... 
Zayn: Mam zły dzień..... 
Ty: Zayn? <łapiesz go za podbródek i całujesz> Wiesz że cię kocham?
Zayn: A wiesz jak ja bardzo ciebie kocham? 
Ty: Wiem <całujesz go mocniej i wychodzisz z pomieszczenia> 
Zayn: 















6# Ty: Niall, Kocham Cię!
Niall:

























7# *Stoisz i gapisz się na Liama*
Liam: Na co się patrzysz? 











Ty: Na mojego sexy chłopaka.
Liam:

























8# Ty: Niall nie trzeba jej jakoś umocować do ziemi?
Niall; Po co? Zobacz jak świetnie się trzyma.








Ty: No właśnie widzę.





9# Lou: (t.i) była ostatnio u nas i nie chcieliśmy cię budzić, bo tak słodko spałeś.
Liam: To nie fair.








10# *Siedzisz z przyjaciółkami u ciebie w domu i przychodzi Harry*
Ty: Dziewczyny poznajcie mojego chłopaka.
One: Co?


Ty: To co usłyszałyście.







11# Niall: (t.i) weźmy go do domu? 
Ty: No ok.





12# *Liam Ci się oświadcz*
Ty:



















13# *Przyjaciółka mówi 1D jakieś kompromitujące ciekawostki o tobie*
Ty:












14# *Kończysz spacerować z Niallem i odprowadza cię do domu*
Niall: 













Tak tylko Lou potrafi...Nasz artysta! <3 LOL


14. "Ast ja tez tak chcę..."

J: Co?! – Popatrzyłam się na nią.
Amy wysunęła w moją stronę prawą dłoń, a na serdecznym palcu połyskiwał pierścionek. Wytrzeszczyłam oczy.
J: Boże jaki śliczny! – Zapiszczałam. – Kiedy się zaręczyliście?
Amy: Dzisiaj.
J: A to po to zabrałeś ją do wesołego miasteczka.
Greg: Zgadza się.
J: Ast ja tez tak chcę.
A: Ejjjj…przystopuj, mamy dopiero po 16 lat. To trochę za wcześnie, nie uważasz?
Amy: I kto wie, co wam los zgotuje przez ten czas…
J: Czy ty coś sugerujesz? Raczej mnie nie zostawi dla jakiejś lali. Prawda?
A: Dokładnie. -  Dał mi całusa.
J: A reszta wie?
Amy: Kath wie, dostała sms’a. Rodzice dowiedzą się jak przyjadą.
J: to teraz jedziecie powiadomić drugą stronę.
Greg: Bystra z ciebie dziewczyna. – Rzucił przyjacielski uśmiech.
Amelia i Greg są ze sobą dwa lata. Poznali się dwa tygodnie po naszej przeprowadzce tutaj. Kasia niby tez kręci z jakimś kolesiem, ale ponoć nie są razem. Bynajmniej ona zaprzecza.
Greg: Kochanie chodź, bo na samolot się spóźnimy.
Amy: Masz rację. Cześć Aston, pa Dominika i młoda. – Pomachali nam i poszli.
Po kilku chwilach wsiedli do Grega auta i odjechali.
J: Jej będzie ślub i wesele, i zabalujemy.
D: A masz szczęście. Ja nigdzie nie idę.
J: Jak to nie? Ze mną, Astonem i Omidem, jeszcze Mirela i Diggy.
D: Ale jak to? Przecież nie jesteśmy waszej rodziny.
J: No nie. Omid jako twoja osoba towarzysząca, a Ast jako moja i Diggy Mireli. Ty i twoja rodzina jako najbliżsi przyjaciele rodziny, tak samo jak i Mira z swoją rodziną. Z kim spędzaliśmy sylwestry? Z kim byliśmy na wakacjach w Hiszpanii? Kogo córki są najlepszymi moimi przyjaciółkami?
D: No masz rację. Kocham Cię ty mój wariacie. – Rzuciła się na mnie jak kot na nogi właściciela.
J: Ja też Cię kocham! – Przytuliłyśmy się.
A: Ej, a ja?
J: Opsss….Całkiem o tobie zapomniałam.
A: Nie no, dzięki.
J: Oh..nie przesadzaj.
Pociągnęłam go za ramię, aby się przysuną i zrobiliśmy jednego, wielkiego hug’a.
Siedzieliśmy na tym balkonie i siedzieliśmy. Między nami panowała przyjemna cisza, ale nikt nie miał zamiaru jej przerywać. Napisałam jeszcze do Miry.

„Będzie impreza kochana! Xx D”

„Jaka? Co się szykuje? :P M”

„Amy wychodzi za mąż :D dzisiaj się zaręczyli z Gregiem! D”

„Wow to super!!! M”

„No wiemmmmm…! :D D.”
           

Wpatrywałam się w przestrzeń przed sobą. Odłączyłam się od rzeczywistości, a w głowi kotłowały mi się myśli. Czy on żałuje, chociaż? Jest świadomy jak się nieodpowiedzialnie zachował? Czy wie, że mnie w ten sposób skrzywdził? Jak mógł tak postąpić, byłam pod jego opieką? No i co, że mieliśmy tylko po 14-15 lat. Mógł, choć kurwa myśleć racjonalnie, bynajmniej on, bo o tym drugim już nie wspomnę! Jeszcze rodzice musieli tam jechać, no wielkie dzięki!
            Skończyłam swoje ciężkie rozmyślanie po tym jak usłyszałam dzwonek do drzwi
J: Kochanie, pójdziesz otworzyć?
A: Już lecę. – Wstał i wyszedł.
D: Spodziewasz się kogoś?
J: Za cholerę. Nie mam pojęcia, kto to może być.
A: Daria! Ktoś do ciebie i mówi, że to pilne!
J: Już chwilka! Boże, kto to? – Drugą część powiedziałam do Domi trochę ciszej.
D: Nie wiem. Może jakiś wielbiciel. – Wzruszyła ramionami
J: Mhmmmm…oby. Chodź ze mną. – Złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą.
            Zejść na dół jako pierwszej kazałam Dominice, ale trzymałam się niedaleko niej.
D: O Boże, ale ciacho.
Do moich uszu dobiegł znajomy chichot. Obudziłam swoje szare komórki, aby go rozpoznały…O nie! Tylko nie to!
Gdy moja bosa stopa zetknęła się z chłodnymi kafelkami poczułam na policzku gorącą łzę. Uśmiech zszedł mu z gęby.
 J: Czego tu szukasz? – Odpowiedziała mi cisza. – Zayn ty cholerny dupku, czego tu szukasz?
(Zayn – Z)
Z: Przyjechałem cię przeprosić. – Spuścił wzrok.
J: Szybko ci się o mnie przypomniało. Minęły dwa lata, dwa cholerne lata odkąd…odkąd..- Przełknęłam gule w gardle. -…Odkąd zostawiliście mnie na środku tego jeziora. Mieliście po 15 lat. Mogliście trochę pomyśleć zanim mnie wyrzuciliście na środek i odpłynęliście. Co chcieliście się mnie pozbyć na zawsze? Tego naprawdę chcieliście? Przecież wiedzieliście bardzo dobrze, ze mogłam utonąć. Nie dałabym rady dopłynąć do brzegu. Szłam na dno, próbowałam się ratować, a wy sobie tak po prostu poszliście do domu. Zdajesz sobie sprawę jak mnie to mocno zabolało? Że mój własny kuzyn jak i przyjaciel zostawił mnie w takiej sytuacji. To nie było fair. Ja bym mogła zrobić dla ciebie wszystko, a ty nie potrafiłeś wskoczyć do łódki i po mnie przypłynąć. Teraz już wiem jak czują się ludzie, którzy toną. Opisać ci to? Ostry ból w płucach, nie potrafisz złapać oddechu, totalne otumanienie. Przecież cię jeszcze wołałam żebyś mi pomógł, a ty nic. Poszliście sobie oby dwoje. Do końca miałam nadzieję, że po mnie wrócisz, myliłam się. Na szczęście zjawił się Pan Millar, który mnie wyciągnął i zawiózł do domu. Jestem mu za to strasznie wdzięczna. Wy sobie siedzieliście, nawet mnie nie przyszedłeś przeprosić jeszcze tego wieczoru. Strasznie się na was zawiodłam, a na tobie najbardziej. Byliście i wciąż jesteście skończonymi dupkami. Zayn, nikim więcej. Bynajmniej dla mnie. – Podniósł wzrok powrotem na mnie, widać było, że cierpi z tego powodu, ale i rozumie mój ból. Moje policzki były całe mokre od łez wściekłości. Przez krótki czas patrzyliśmy sobie w oczy. – Spierdalaj, nie chce cię tu widzieć! Teraz, ani nigdy.
Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam po schodach do pokoju, a drzwi pchnęłam z całej siły.
A: Pójdę do niej. – Zayn go zatrzymał.
Z: Czekaj, muszę to załatwić z nią sam na sam. To ja ją skrzywdziłem, a nie ty…

13. "Haha, no logiczne..."


Hejjjj <3
Tęskniliście? Bo ja bardzoooo :D Wracam do was po 2 tygodniach przerwy z nowym rozdziałem ^^
Według mnie to jest jakaś beznadzieja. Jak przeczytacie czy moglibyście skomentować? (Obojętnie w jakim kraju mieszkacie) Pleas comment :) Kocham was strasznie mocno. Dzisiaj także dodam 2 rozdziały ^^

Bye. Luv ya!

----------------------------------------------

Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia, gdy zobaczyłam, że to…


J: Aston???!!!!! - Kolejny raz wybuchnęłam płaczem tego dnia.
Szybko wstałam i przytuliłam jak najmocniej.
D: Co ty tu robisz? - Zapytała ze zdziwieniem.
A: No, co? Do swojej dziewczyny przyjechałem.
D: Myślałyśmy, że trafiłeś do szpitala...
A: Czemu?
J: Bo na końcu twojej wiadomości był dźwięk zderzonych aut i myślałam, że ty uczestniczyłeś w tym wypadku.
A: Heh, nie kochanie. Gdy nagrywałem dla ciebie wiadomość zderzyły się auta na drodze, a ja, szedłem na chodniku, więc nic mi nie jest. Teraz jestem z tobą, a nie  jakimś szpitalu. - Musnął moje usta i starł łzy z policzków.
J: Dlaczego wyszedłeś tak bez słowa?
A: A musiałem załatwić kilka spraw rodzinnych. - Mhmmm...Uśmiech, ale w oczach straszny ból.
Już go dalej nie wypytywałam, bo nie chciałam go jeszcze bardziej dołować.
J: Ok taka odpowiedź mnie w pełni satysfakcjonuje.
D: Wiecie, że jest kolejny boysband?
J: Jaki znowu? - Usiadłam na miejsce, ale tym razem towarzyszył mi mój ukochany.
D: Podobno nazywają się One Direction, we wiadomościach słyszałam. Są dopiero w X Factor, ale dobra, mniejsza z tym. Co tam u was?
A: Ale chodzi ci osobno czy o związek?
D: O związek.
A: To jest bez zmian. Jakby coś się wydarzyło wiedziałabyś o tym jako pierwsza. - Zaśmiał się.
D: A no w sumie fakt. - Strzeliła smajla.
J: Jak nie ode mnie to od Astona, a jak nie od Astona to ode mnie.
D: Haha, no logiczne.
J: No oj tam. A jak tam między tobą, a Omidem? Coś mi się wydaje, że nie za bardzo się teraz dogadujecie.
D: Heh. Tobie to nic nie umknie. - Rzuciła blady uśmiech.
J: Gadaj, co jest?
D: Zazdroszczę wam, że w ogóle jesteście ze sobą tacy szczęśliwi. Z Omidem nie mamy teraz zbytnio, o czym rozmawiać. Nie mamy tak jakby już żadnych tematów, a kiedyś nam się nie kończyły. Nigdy między nami nie było niezręcznej ciszy, a teraz....Jakaś porażka. A wicie, że dostałam propozycję żeby zagrać na koncercie Ollyego Mursa? Sam mnie o to poprosił.
J: Wow, szczere gratulacje, ale nie zmieniaj tematu.
D: Ehhh...Z tobą rozmowy nie są wcale takie łatwe jak z Astem.
J: To znaczy?
D: Bo jak u niego się zmieni temat to, to działa.
J: Boże Aston. - Przeniosłam wzrok na niego.
A: Co?
J: Gówno 1:0, grasz dalej? Czy ty nie umiesz prowadzić poważnej rozmowy? Gdybym miała powiedzieć ci coś bardzo ważnego np. że coś zdradziłam i zmieniłabym temat. Podziałałoby?
D: Sądzę, że tak.
Aston siedzi i się tylko na mnie lampi, zamiast użyć tego swojego głosu nie tylko do śpiewania. W końcu się odzywa.
A: Na prawdę mnie zdradziłaś?
J: Boże słyszysz, a nie grzmisz. - Wzniosłam ręce do nieba. Dominika wpadła w niepohamowany śmiech.
A: Ej no, ale na prawdę.
J: Debilu, to był tylko taki przykład.
A: Czyli?
J: Czyli nie! - Wybuchnęłam śmiechem patrząc na jego minę.
Musieliśmy dziwnie wyglądać. Ja i Domi z atakiem śmiechu, a on z Poker Face. Miałyśmy polew przez dobre 40 minut śmiechu.
A: Powiedzieć wam coś? - Odezwał się, gdy się uspokoiłyśmy.
D: No dajesz.
A: Wiecie, że 30 minut ciągłego śmiechu prowadzi do śmierci?
J: Nie gadaj. Dominika, powinnyśmy już dawno w kalendarz kopnąć.
Znowu zaczęłyśmy się śmiać. Na balkon dołączyli do nas Amy i Greg.
Amy: Z czego się brechtacie?
J: Bo Aston powiedział, że 30 minut nieustannego śmiechu prowadzi do śmierci.
Amy: Też o tym słyszałam.
Mój i Dominiki atak znów się ujawnił. Przez 5 minut się chichotałyśmy, a oni wstali i wbijali we mnie wzrok.
A: Boże i one tak od nie całej godziny. - Popatrzył na Amelię i Grega.
Amy: Sorry Ast, wiedziałeś kogo sobie bierzesz. - Zaczęła się śmiać.
Uspokoiłam się i przeniosłam na nią złowrogie spojrzenie.
J: Przyganiał kocioł garnkowi. - Wystawiłam jej język. - Greg, wiesz, co robić.
Amy zdezorientowana patrzyła się to na mnie, to na swojego chłopaka. Greg przerzucił ją przez ramię i pobiegł do mojej łazienki. Po krótkiej chwili usłyszeliśmy dźwięk wody, którą napuszczał do wanny. Cisza i....plusk zmieszany z krzykiem siostry. Amelia przyszła do nas zmokła jak kura, a za nią Greg z bananem na twarzy.
Amy: Od kiedy zawarliście sojusz?
J: Od niedawna.
Amy: Poczekaj aż wszyscy pójdą.
J: Czy to ma być groźba? Bo wiesz jesteś już pełnoletnia i możesz być normalnie karana przez prawo.
Amy: Kurde, nie dość, że małe to jeszcze pyskate.
J: A gdzie tam, jestem wyższa od ciebie i tylko stwierdzam fakty. A wiecie, kiedy dorosły mówi do młodszego, że ma nie pyskować? Wtedy, kiedy brakuj mu odpowiednich, argumentów, aby zagiąć tego drugiego.
Amy: Dobra, zamknij się już młoda.
Siostra patrzy się na mnie jakby chciała mnie zabić, a reszta ze zdziwieniem.
Amy: Z kim ja mieszkam pod jednym dachem?
J: No nie? Też się tak zastanawiam.
Amy wystawiła mi środkowego palca i pociągnęła Grega do wyjścia.
J: Och ta siostrzana miłość.
Po kilku minutach wróciła do nas już całkiem sucha i znowu ciągnęła go za sobą.
J: Ty weź go tak nie ciągnij od pokoju do pokoju, tylko wybierz sobie jeden. Najlepiej swój. – Uśmiechnęłam się złowieszczo.
Amy: Ty…Oh nieważne. – Dominika i Ast zaczęli chichotać. – Ja jadę z Gregiem do jego rodziny. Jutro wieczorem będę. Grzecznie mi tu pod moją nieobecność.
J: I ty mi to mówisz. Mogę coś na to powiedzieć?
Amy: Co znowu?
J: I vice versa.
Amy: Tylko, że jest mała różnica, ja już jestem dawno pełnoletnia. Mam 21 lat, gdybyś nie wiedziała.
J: No wiem przecież, ale nie chce jeszcze być ciocią.
Amy: I w najbliższym czasie nie będziesz, ale będziesz świadkiem.