sobota, 31 maja 2014

20. "Nie tym razem..."

Ze snu wybudzało mnie wkurzające szturchanie. Zaczęłam coś tam mamrotać pod nosem, co było równie mało zrozumiane dla mnie. Sama nie wiedziałam co mamroczę. Z niezadowoleniem otworzyłam jedno oko, a po chwili z ledwością drugie. Uciążliwe szturchanie dalej nie ustawało. Odwróciłam się w stronę mojego oprawcy, który durnowato się cieszył. Zgromiłam go wzrokiem. Gdybym umiała zabijać za pomocą spojrzenia...już dawno był by martwy.
J: Mam ci uciąć tą rękę?!
Ast: Oj nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi...- Wyszczerzył się.
J: A ci się dowcip wyostrzył. - Zmrużyłam oczy. - A tak w ogóle, która godzina?
Ast: Po 5 p.m. Śpiąca królewno. - Cmoknął mnie w nos.
J: Dobra...Coś się dzieje lub czegoś chcesz...Co jest?
Ast: Nie wiem czy się ucieszysz, ale twoja siostra dzwoniła.
J: Teraz mi łaskawie powiedz która...
Ast: Amy.
J: I?
Ast: I chciała z tobą rozmawiać.
J: Aston przejdź już cholera do rzeczy!
Ast: Szukaj kochanie kiecki, bo szykuje się wesele!!
J: I tak to mi nic nie mówi!
Ast: Za miesiąc idziemy na ślub!
J: Trzeba było tak od razu idioto. - Przytuliłam go.
Ast: Oj tam. Dzwoniła jeszcze Dominika.
J: I co? Tylko teraz powiedz od razu o co chodzi.
Ast: Pytała się co robisz, a jak odpowiedziałem, że śpisz to tylko westchnęła i powiedziała, że chciała pogadać.
J: To będę musiała później oddzwonić do niej, bo może to coś ważnego.
Ast: Możliwe...
Leżeliśmy sobie w spokoju słuchając przeróżnych piosenek, które puszczali w jednej ze stacji muzycznej w telewizji. Akurat pod rząd puścili moje ulubione. Pierwszą, którą słuchaliśmy była od Erica Saade - Coming Home. Kiedy usłyszałam pierwsze dźwięki Todo El Mundo od Danny Saucedo gwałtownie się poderwałam. Zeskoczyłam z łóżka na podłogę i wyciągnęłam zdezorientowanego Astona z pod kołdry. Zaczęłam tańczyć. Kochałam tę piosenkę, bo dawała mi tyle radości i od razu stawałam się bardziej optymistycznie nastawiona do świata. Nie musiałam za długo czekać aż Aston załapie o co mi chodzi. do końca piosenki bawiliśmy się jak małe dzieci. Mam już te 16 lat, ale nadal kocham to dziecko, które czasami się we mnie budzi, to dziecko, którym byłam, mając 9 lat. Po całej zabawie upadliśmy na łóżko, ciągle się śmiejąc w głos. Nie pamiętam dnia, przez te 2 lata, w którym tak dobrze się bawiłam. No może jeszcze oprócz dnia, w którym Ast, ja i Domi wybraliśmy się nad jezioro. Pływaliśmy, podtapialiśmy się, mieliśmy ognisko, wariowaliśmy. To było nasze trio. Nasze kochane trio. Na pewno myślicie: "Przecież jest jeszcze reszta, to czemu trio?". Trio, bo mamy podobne charaktery. Śmiejemy się z tych samych rzeczy. Omid raz mi powiedziała, że odkąd przeprowadziłam się tutaj to ich paczka się rozpadł. Miał mi za złe, że Aston spędza więcej czasu ze mną, nie ma czasu dla kumpli. Dominika i Mirela wolą przesiadywać ze mną, a nie nim i Diggym. I, że Diggy już nie chodzi z nim tak często do Skate Parku tylko siedzi z Mirą, Domi i Astem u mnie. Po prostu...wszystko im zepsułam. Gdy opowiedziałam o tym Astowi i Domi to się rozpłakałam i zaczęłam ich przepraszać, za to, że w ogóle się pojawiłam w ich życiu. Nie popsułabym im nic, żyli by nadal tak jak do tamtego czasu kiedy wjebała się moja cudowna osoba. Ast powiedział, że jestem głupia, bo uwierzyłam temu...jak on to ujął? Rozmemłanemu bachorowi w takie coś, co mija się z prawdą. Moja przyjaciółka była zdenerwowana i zadzwoniła do Omida, żeby przyszedł do nas. Mówiła zaskakująco spokojnym tonem. Kiedy przyszedł i zobaczył mnie zapłakaną zrobił zdziwioną minę, ale wyraz twarzy mu się zmienił, gdy jego kochana dziewczyna zaczęła się na niego wydzierać. Po całym zamieszaniu mnie przepraszał, ale nie wierzyłam w szczerość tych przeprosin. Były takie na odwal się. Aston nie odezwał się ani jednym słowem...bo chyba by wybuchnął i mu przywalił. Po skończonej wymianie zdań Omid sobie poszedł i zostałam z dwójką przyjaciół. Pocieszali mnie jeszcze, że to nie ma znaczenia etc.
Ast: Co tak myślisz? 
Ja: A tak o. Wspominam sobie.
Ast: O Polsce?
Ja: Nie tym razem... - westchnęłam ciężko.
Ast: Dalej o tym samym?
Ja: Mhmmmmm....
Ast: Kochanie mówiłem ci to już miliony razy...
Ja: Tak wiem, nie musisz się powtarzać. 
Ast: Zapomnij w końcu.
Ja: A żeby to było takie proste...Łatwo nie zapominam, przecież wiesz.
Aston westchnął i mnie przytulił. Dalej leżeliśmy wsłuchując się w rytmy kolejnych piosenek. Po pewnym czasie dźwięki muzyki zaczęły się mieszać z krzykiem i wyzwiskami, które wychodziły z ust kobiety. Spojrzeliśmy z Astem po sobie ze zdziwieniem. Wskazywało na to, że była to kłótnia jakiejś pary i to akurat wybrali sobie idealne miejsce, czyli przed moim domem. Mój chłopak się podniósł , po chwili mnie pociągając za sobą. Podeszliśmy do oka i zaniemówiliśmy. Właśnie przed moim domem kłóciła się Dominika i Omid. Widać było, że jest ostro wkurzona, a ten stoi jak debil i się na nią gapi. 
Ja: Idziemy czy...?
Ast: Nie lepiej nie...Poczekamy jeszcze trochę.
Ja: Jesteś pewny?
Ast: Tak.
Staliśmy jeszcze jakieś pięć dobrych minut. Domi wciąż krzyczała, a Omid odzywał się krótkimi zdaniami. Nie otwierałam okna, bo mogliby nas zauważyć. Choć nie wątpię w to, że wiedzą, iż ich obserwujemy. Chociaż...a dobra. Była cała zapłakana, on jakiś dziwny, niby smutny...niby się cieszy. Co z nim jest nie tak?!
Hmmm...no, ale w sumie jego brat nie lepszy, a o siostrze to już nie wspomnę. Jego siostra jest uważana za największą dziwkę w Londynie (Nie przesadzam). Prawie nic nie dało się usłyszeć z ich jakże ciekawej rozmowy. Kiedy znowu skupiłam na nich wzrok, widziałam, że krzyczy do niego coś, a on jej odpowiada i się rozdzielają. On w swoją stronę, a ona...w moją.
Ast: Oj ktoś tu chyba zerwał.
Ja: Serio? No co ty nie powiesz.
Przerwał nam dzwonek, w który nerwowo naciskano. Zostawiłam Astona i zbiegłam w dół, o dziwo kolano nie bolało to raczej nie było stłuczone...na szczęście. Dopadłam do drzwi , szybko je otwierając.
Ja: Wchodź.
Weszła już mniej płacząc. Zatrzasnęłam drzwi, a Domi ściągnęła buty i poszła do mnie do pokoju, kroczyłam za nią. Weszłyśmy, a Astona mina nie była za ciekawa. Miał wymalowaną na twarzy złość. Rozłożył ręce, a ona wpadła mu w ramiona od razu. Gładził pocieszająco jej plecy. Podeszłam do nich i po prostu patrzyłam. Ast przyciągnął mnie bliżej tak, że ja przytulałam Dominikę, a on nas. Kiedy się uspokoiła w miarę, osunęła się i wyszeptała ciche "Przepraszam". Jeszcze chwilę poczekaliśmy.
Domi: Zerwałam z nim.
Ja: Siadaj, a ja pójdę zrobić naszą ulubioną herbatę i wszystko nam opowiesz. - wypaliłam.
Dominika się zaśmiała. Poszłam zrobić herbatę. Chyba nie muszę wam opisywać jak się zaparza herbatę...(xP). Postawiłam ją w pokoju na biurku i usiadłam obok Domi, która bez chwil.i wachania zaczęła mówić.
Domi: Dzisiaj po szkole poszłam się przejść do parku. Zobaczyłam jakąś parę siedzącą na ławce, która się całowała. Tak mi się wydawało, że to Omid, ale myślała, że wyobraźnia płata mi figle. Podeszłam bliżej i okazało się, że się jednak nie myliłam. To był on. Lizał się z moim wrogiem. Czaicie to?! Całował się z Emmą Scott. Z tą kurwą. Myślałam, że mnie tam rozwali. Wyciągnęłam z torby naszyjnik, który mi dał i rzuciłam nim w niego, a dopiero wtedy mnie zobaczyli. Poszłam przed siebie, ale on na moje nieszczęście polazł za mną. Nie chciałam go już widzieć. No i tak doszło do kłótni i zerwania. Po prostu mu wszystko wygarnęłam, co myślę i to na tyle. Powiedział mi też, że chciał ze mną zerwać już jakiś tydzień temu. Dodał też, że ty mu się bardzo podobałaś i chciał żebyś zerwała z Astem i poleciała do niego... - Na te słowa skrzywiłam się i myślałam, że zwymiotuję. Ja i Omid...Fuuuuuuuuuuuj. - ...ale ty tego nie zrobiłaś, więc wtedy ci to powiedział, to co powiedział. Chciał cię mieć i się jeszcze dowiedziałam, że przez prawie cały nasz "związek" miał inne na boku. Teraz widzę, że nie było warto się w to angażować.
Myślałam, że mnie rozsadzi od środka. Aston był wściekły, bez dwóch zdań, bo miał zaciśniętą szczękę jak i pięści. Siedzieliśmy w ciszy, całkowitej ciszy. Atmosfera między nami wzrosła do niemożliwych rozmiarów. Robiło się trochę duszno. Podniosłam się i otworzyłam drzwi balkonowe, aby trochę przewietrzyć. Wyszłam i oparłam się o barierkę.
Domi: Aston wróć! Aston!
Nagle Dominika pojawiła się w drzwiach zaniepokojona. Spojrzałam na nią. - Daria, Aston wyszedł i chyba do niego poszedł. Musimy mu to wybić z głowy.
Ruszyłyśmy biegiem przez mój pokój jak i korytarz o mało nie zabijając się na schodach. Wybiegłyśmy z domu. Przebiegając przez furtkę, przyjaciółka mnie zatrzymała na chwilę.
Domi: Daria, a jak oni się już biją?
Ja: Nie, bo Ast przechodzi właśnie przez furtkę. - Popatrzyłyśmy po sobie i znowu zaczęłyśmy biec. - Aston! Aston wróć!
Odwrócił się, ale nic nie odpowiedział. Zatrzymał się lecz racze nie miał zamiaru wykonać mojego polecenia. Kiedy byłyśmy już przy nim. Złapałam go za ramiona i pociągnęłam w stronę przeciwną niż tą , w którą zmierzał. Ani drgnął.
Ja: Aston, proszę. Co ci to da, ze się na niego rzucisz i pobijesz? Nic, ci to nie da. Pięści nie załatwią niczego teraz.
Ast: Według mnie załatwią bardzo wiele w tej sytuacji.
Ja: Według ciebie.
Domi: Ast, daj spokój i chodźmy do domu. Chcę spędzić teraz czas z przyjaciółmi, zapomnieć o wszystkim i się znowu śmiać jak kiedyś. - Uśmiechnęła się lekko.
Ja: Zrób to dla niej.
Ast: Dobrze i dla ciebie. - Przyciągnął nas do siebie i pocałował najpierw Domi w czoło, a później mnie.
Poszliśmy do domu, usiedliśmy w moim pokoju, wypiliśmy już zimną herbatę i po prostu rozmawialiśmy o...praktycznie o niczym. W przyjaciółce nie było widać ani trochę smutku lub jakiejkolwiek negatywnej emocji. Aston i ja też się rozluźniliśmy. Było wszystkie pięknie i ładnie dopóki nie zaczął wibrować mój telefon. Ktoś dzwonił. Tym ktosiem okazał się nie kto inny jak...


Ciąg dalszy nastąpi...

 -----------------------------------------------------------------------------
Hej :) 
Nareszcie dodałam i przepraszam, że musieliście tak długo czekać na to coś...:)

Pozdrawiam

niedziela, 11 maja 2014

Ważne!!!

Przepraszam Was, że nie dodaję rozdziału...
Miałam całkowicie inny pomysł jak ma się zakończyć rozdział 19, a zakończyłam go jeszcze inaczej, czyli tak, że nie wyszło po mojej myśli.
Nie mam kompletnego pomysłu na 20 rozdział...to miało się całkiem inaczej potoczyć...sama sobie namieszałam.
Nie mam pomysłu na następny rozdział, próbuję coś wymyślić, ale jakoś specjalnie mi to nie wychodzi.
Nie wiem kiedy pojawi się nowy, ale obiecuję na pewno go opublikuję...i na pewno go jeszcze przeczytacie w tym miesiącu. Nie odpuszczę sobie!!!

Przepraszam i pozdrawiam.